Hermeneutyka biblijna- Biblia, a współczesne problemy etyczne i moralne.

Co powinniśmy wiedzieć, aby w ogóle do takich kwestii podejść, zanim zaczniemy rozważać te miejsca Starego i Nowego Testamentu, które jakoś odnoszą się do homoseksualności czy homonormatywności? Od razu z góry powiem, że nie możemy mieć za dużych oczekiwań, że za dużo w Biblii na ten temat znajdziemy, ale zacznijmy w takim razie od tej pierwszej części, czyli od hermeneutyki i tego interesującego nas zagadnienia : Biblia i współczesne pytania, jeżeli odpowiedzi szukamy w Biblii.
Pojęcie hermeneutyka jest bardzo różnie i bardzo szeroko rozumiane, więc ja tutaj posłuże się tym terminem raz jako sposobem analizy procesu rozumienia-samego procesu rozumienia, nie metodologii literackiej i tak dalej, ale procesu rozumienia w naszym przypadku tekstu, a drugą częścią będzie współczesne zastosowanie, parę słów o tym jak my możemy współcześnie odnosić się do tekstu biblijnego. Te tekstu powstawały wiele, wiele wieków temu, więc nie należą do naszej współczesnej kultury, tylko do świata starożytnego.

Zaczniemy od przyjrzenia się roli odbiorcy i jego przekonań, bo odbiorcami Biblii, czytelnikami, słuchaczami my jesteśmy dzisiaj i musimy się przyjżeć jak przy analizie procesu rozumienia patrzymy na rolę współczesnego odbiorcy. Zastanowimy się nad szukaniem odpowiedzi na współczesne zagadnienia w starożytnych tekstach, możliwe, niemożliwe interpretacje Biblii-jak jesteśmy w stanie do tego podejść i czy jesteśmy w stanie na ten temat coś powiedzieć. I ostateczne pytanie w kwestiach etycznych, moralnych- co jest w takim razie rozstrzygające.
Żeby powiedzieć o roli odbiorcy pozwólcie, że przedstawię klika modeli wybranych z takiej dyskusji hermeneutycznej, żeby pokazać jak możemy spojrzeć na proces naszego rozumienia wszystkiego, ale w naszym przypadku w szczególności tekstu. Co warunkuje nasze rozumienie?

Nasze rozumienie warunkuje kilka rzeczy. Jeżeli mówimy o tekście, to jest jakiś autor albo nadawca komunikatu, on jest jednym z głównych odpowiedzialnych za powstanie tekstu. Jest odbiorca, czyli ja i każdy z was dzisiaj, którzy ten tekst słuchamy, czytamy. I jest tekst, z którym mamy do czynienia. I w takim klasycznym ujęciu kwadratu hermeneutycznego, który pochodzi z początku XX wieku, więc ma już swoje lata, jest jeszcze to, o czym tekst mówi, czyli przedmiot. Góra tego schematu jest na nieco innej płaszczyźnie, ten klasyczny kwadrat hermeneutyczny miesza trochę dwie płaszczyzny. Ale spójrzmy na inny, to jest model komunikacyjny, zaczerpnięty od Umberto Eco: to, co jest istotne dla rozumienia, to autor, bo on rozumiał tekst jako komunikat wychodzący od autorta do odbiorcy. Czyli tymi rzeczami, na co patrzymy wtedy, są szczyty tego trójkąta: autor, odbiorca i sam tekst, który jest komunikatem. Ale możemy teź spojrzeć na to z punktu widzenia semiotyki, czyli nauki o znaku- w naszym przypadku będzie chodziło o znak językowy. Semiotycy gdy zastanawiają się jak rozumiemy i czego potrzebujemy, by rozumieć, to znowu: musi być odbiorca, czyli podmiot, który rozumie, musi być znak- czyli w naszym przypadku tekst, to, co będzie interpretowane i musimy znać kod, w jakim ten znak został zapisany, w naszym przypadku będzie to język. Jeśli nie znamy języka to albo nie mamy znaku, albo nie mamy odbiorcy i nie może nastąpić proces rozumienia- jeżeli mamy tekst hebrajski, a nie znamy hebrajskiego, to ten tekst nie wywołuje żadnego procesu rozumienia.
Chciałbym zwrócić uwagę, że są tu pewne elementy wspólne w tych modelach: tekst czy znak, bo to nim się będziemy zajmować, oraz odbiorca. Proszę zobaczyć, że jeśli mamy tekst i będziemy patrzeć z punktu widzenia semiotyki, to kategoria autora nam znika- była w klasycznym modelu, była w komunikacyjnym, w którym mamy przekaz od osoby do osoby, ale z punktu widzenia semiotyki nadawca de facto nie jest nam potrzebny. Jeśli mamy tekst i z tym tekstem obcujemy, to musimy tylko znać kod, w którym tekst funkcjonuje.

Mówiąc o Biblii mówimy o tekstach starożytnych i najczęściej nie mamy żadnego bezpośredniego dostępu do kontekstu kulturowego czy świata wyobrażeniowego ludzi w starożytnym świecie. Jesteśmy my, jako odbiorcy, mamy tekst, znamy kod, w jakim ten tekst został zapisany, czyli znamy język, ale jeżeli nie będziemy trochę rozumieli tego świata wyobrażeniowego, w jakim ówcześni ludzie funkcjonowali, nie spróbujemy go sobie przedstawić, to będziemy mieli ogromny problem, żeby w ogóle zrozumieć poszczególne sformuowania. Nasz problem, kiedy patrzymy na tekst biblijny, jest zasadniczy- mamy tekst, znamy mniej więcej język, cała reszta jest rekonstrukcją w oparciu o tekst. Nie mamy żadnego dostępu do autora biblijnego, świat wyobrażeniowy ówczesny w zasadzie wyobrażamy sobie na podstawie analizy tekstu, więc tutaj jestesmy w takiej pętli hermeneutycznej. Ewentualnie co nam jeszcze może podpowiadać oprócz samego tekstu to badania archeologiczne.Można odkopać stare miasta, zobaczyć jak ludzie żyli- da się z tych kamieni i resztek, które tam pozostały, wyczytać coś o ludzkim życiu, ale w zasadzie mamy tego bardzo niewiele. W późniejszym świecie greckim, rzymskim mielibyśmy jeszcze inskrypcje, nagrobki , które jakoś też demonstrują ten świat wyobrażeniowy czy kontekst kulturowy, ale jeśli sięgniemy do Starego Testamentu mamy strzępki innych informacji. Pokazuję to aby wskazać, że bezwględną potrzebą naszą oprócz tekstu jest odbiorca- to odbiorca decyduje o interpretacji tekstu, o tym, jak rozumiemy. Inaczej mówiąc między bajki moglibyśmy włożyć koncepcję obiektywnej interpretacji- takie coś po prostu nie istnieje, bo to ja myślę, ja interpretuję, ja odczytuję ten tekst. Oczywiście mogę porozmawiać z drugą osobą, zastanowić się czy rozumiemy tak samo, a jeżeli nie- to dlaczego rozumiemy inaczej i spróbować uzgodnić plus minus rozumienie, ale wbrew temu, co się często w mediach postuluje- od półtorej wieku w badaniach humanistycznych nie ma wątpliwości co do tego, że nie istnieje takie zjawisko, jak obiektywna interpretacja, bo ta interpretacja musi się w mojej, twojej i każdego z nas głowie odbyć i nie jest coś nam obiektywnie dane. To jest moglibyśmy powiedzieć słabość, bo nie będziemy mogli powiedzieć o obiektywnej interpretacji, ale to jest też duży plus, bo pozwala nam w ogóle myśleć i interpretować.

Kategoria odbiorcy jest tą zasadniczą kategorią, która będzie miała wpływ na interpretację tekstu, a więc siłą rzeczy też to, co my jako odbiorcy myślimy na ten temat. Żaden tekst, żaden artefakt kulturowy nie będziemy rozumieć i pojmować w próżni. Coś myślimy, jakoś sobie świat wyobrażamy, czytamy kolejny i kolejny tekst i one wpływają znowu na to, jak my ten świat postrzegamy, będziemy więc w ciągłym procesie. Plusem jest mógłbym powiedzieć również coś takiego, że nie będzie można powiedzieć z góry, że „obiektywnie tekst mówi to i to”. To, co tekst „obiektywnie mówi”- taka kategoria też nie istnieje. Możemy tylko mówić o tym, co my wyczytujemy z tego tekstu i jak my się staramy go zrozumieć.
Okazuje się też, że kategoria autora i odbiorcy wcale nie są kategoriami jednoznacznymi, bo mówiąc o autorze i odbiorcy często mieszamy trzy płaszczyzny, które spróbuję wymienić.

Mamy autora realnego- był kiedyś ktoś , kto napisał jakiś tekst. Ten autor tworzył też pewną kreację o sobie, czy też mógł stworzyć pewną kreację. Równiez gdy czytamy współczesną lkiteraturę mamy do czynienia z jakąś kreacją tego autora- to jest podany lub wyrażony autor explicite. Tak naprawdę czytając tekst mamy do czynienia z domyślnym autorem czyli z tym, którego my sobie wyobrażamy na podstawie lektury tekstu. Ja czytając jakąś książkę, nie znajać autora, jakiś obraz tego autora buduję sobie w głowie. Nie mam więc nigdy do czynienia z realnym autorem, mam do czynienia z tym autorem, którego ja sobie wyobraziłem. Perspektywa w przypadku straożytnych tekstów jeszcze się dodatkowo komplikuje, ponieważ żadna starożytna księga-dotyczy to również tekstów biblijnych- nie miała pojedynczego autora. W starożytności literatura nie powstawała w taki spodób, jak dzisiaj, że mamy autora, który zamierza napisać książkę, pracuje dłuższy lub krótszy czas nad tym, ewentualnie redaktor dokona jeszcze jakichś korekt językowych, interpunkcyjnych i stylistycznych, ale mamy do czynienia z pojedynczym dziełem literackim.

W przypadku tekstów starożytnych po pierwsze autorstwo nie bardzo interesowało- w księgach biblijnych zazwyczaj nie znajdziemy informacji o autorze, oni się po prostu nie przedstawiali, bo to nie miało najmniejszego znaczenia, ale co ważniejsze: ta literatura rozwijała się. Był jakiś przekaz, który miał coś mówić ówczesnym odbiorcom, ale czasy się zmieniały i trzeba było spróbować ten przekaz na nowo dostosować do nowej stuacji i co się działo? Następni autorzy- często nazywamy ich redaktorzy- dopisywali do tego tekstu kolejne rzeczy. Tak naprawdę księgi biblijne są taką kumulatywną literaturą, która powstała przez wiele wieków, a kolejne pokolenia uważały, że ten tekst należy w taki czy inny sposób odczytać i to zapisały w tym tekście. To są czasy, w których nie tworzono komentarzy, tylko wpisywano do tekstu kolejne koncepcje teologiczne i o życiu człowieka, które na podstawie tego wcześniejszego przekazu mogły być pomocne w interpretacji własnego życia. Czasami się to nazywa tradycyjna literatura, ale ja pomyślałem o nazwie kumulatywna, bo mamy do czynienia z kumulacją przekazu, zebranego zazwyczaj przez wiele wieków.Musimy się z tym liczyć. Nie mamy w Starym Testamencie ani jednej księgi, która miałaby jednego autora, z jednego pokolenia. Mamy tworzenie przekazu tego, co jest ważne dla poszczególnych pokoleń, poprzez uzupełnianie tekstów, czyli kumulację. Każda księga biblijna jest de facto biblioteczką zebraną. Ten aspekt będzie nam tutaj troszeczkę się komplikował i na jednym czy dwóch przykładach później Państwo zobaczą, że mamy na przykład dwa różne ujęcia tego samego zakazu w tej samej księdze.

I po stronie odbiorcy jest tak samo. Mamy realnego odbiorcę, czyli ci, którzy w danym momencie czytają, są tymi realnymi odbiorcami- ale autor mógł wskazać swojego odbiorcę. Mógł napisać, że ten przekaz jest przeznaczony dla mieszkańców Jerozolimy: „Słuchajcie mieszkańcy Jerozolimy”. Ten przekaz jest zaadresowany, ma swojego podanego, wyrażonego odbiorcę, ale to nie musi być realny odbiorca, nawet ówczesny realny odbiorca. Mamy też takie teksty, np. w Księdze Jeremiasza, gdzie jest napisane, że Pan Bóg powiedział do Jeremiasza: idź do domu garncarza, tam ci przekażę moje słowo. Ale my ten tekst czytamy, ten przekaz jest dla nas- inaczej mówiąc ten tekst był dla domyślnego odbiorcy. Autor miał kogoś na myśli, nawet nie adresując bezpośrednio tego tekstu. W przypadku tego przykładu, gdzie Bóg powiedział Jeremiaszowi, to nie jest ważne, że odbiorcą był Jeremiasz, tylko ważny jest ten, którego autor tego tekstu miał na myśli jako ostatecznego odbiorcę- czyli autor wyobrażał sobie w jakiś sposób swojego odbiorcę. I to był domyślny odbiorca. Autor tekstu literackiego w zasadzie nie miał dostępu, albo miał bardzo umiarkowany, dostęp do rzeczywistego odbiorcy- i to tylko tego pierwszego, do następnych nie miał żadnego. Ale jakoś sobie tego odbiorcę, adresata wyobrażał.

Więc mamy tak naprawdę do czynienia z autorem domyślnym i z nami, jako odbiorcami realnymi, ale musimy pamiętać, że często w dyskusjach, kiedy mówi się o autorze, odbiorcy czytelniku, najczęściej mieszamy bardzo różne płaszczyzny, pomiędzy którymi się poruszamy, całkiem nieświadomie- będziemy próbowali się poruszać w sposób bardziej świadomy.
Na tych paru schematach zarysowałem to, aby docenić rolę odbiorcy- każdy z nas jest de facto kryterium rozumienia, interpretacji, ona się nie odbędzie poza nami i my jej ostatecznie narzucimy nasz kształt.
Jeśli szukamy odpowiedzi na współczesne zagadnienia, problemy, kwestie, które są podnoszone we współczesnym świecie i szukamy jakichś wskazówek w starożytnych tekstach, to musimy sobie z paru rzeczy zdawać sprawę. Po pierwsze: skoro odbiorca jest tu czynnikiem rozstrzygającym, to nasze pojmowanie danej rzeczywistości musi mieć wpływ na interpretację i rozumienie tekstu, tego się nie da ominąć i nawet nie będziemy się starali tego ominąć, tylko będziemy się starali to sobie uświadomić. Tego, jak my sobie świat wyobrażamy, nie da się oderwać od tego, jak my tekst interpretujemy, albo jak go będziemy rozumieli. Te rzeczy są ze sobą powiązane i również w tym filmie, który przed chwilą oglądaliśmy (Modlitwy za Bobby`iego), te rzeczy również były ze sobą powiązane, bo to przekonanie, które mama Bobby`iego miała było tak mocne, że nie pozwalało zupełnie (przynajmniej do pewnego czasu) spojrzeć na tekst biblijny. Kiedy pastor przedstawia, że może można by to inaczej zrozumieć, to nie było takiej możliwości, bo miała pewien świat wyobrażeniowy z którym podeszła zanim ten tekst przeczytała. Nam też taki świat jest dany. Jeśli ja mam przekonanie, że każdy człowiek powinien mieć prawo kształtować swoje życie jak sobie to wyobraża, bez względu na orientację seksualną i tożsamość genderową, to oczywiście będzie to miało wpływ na to, jak będę czytał tekst. Spróbujemy sobie uświadomić jakie są nasze przekonania i zobaczyć, czy jesteśmy w stanie z tych starożytnych tekstów coś wyczytać.
No i mamy jeszcze jeden ogromny problem- skoro tamten świat wyobrażeniowy od naszego świata się różni, posługujemy się współczesną terminologią, ona dla tekstów starożytnych jest anachroniczna i musi być anachroniczna, bo my posługujemy się innymi terminami- one mogą być częścowo takie same, ale nawet jeśli posługujemy się takim samym słowem, jak „sprawiedliwość” to nie znaczy, że dwa czy trzy tysiące lat temu słowo sprawiedliwość było rozumiane tak, jak my dzisiaj rozumiemy słowo sprawidliwość. Na marginesie- okazuje się, że nie. Nawet tak elemetarne słowa, jak dokładnie się wczytamy. Okazuje się, że słowo sprawiedliwość rozumiemy nieco inaczej, bo myślimy przede wszystkim o pewnej normie czy zasadach współżycia społecznego, którym należy czynić zadość. Ktoś, kto łamie prawo, nie jest sprawiedliwy, albo sąd wydaje niesprawiedliwy wyrok, czyli niezgodny z normą i z takim elementarnym poczuciem tej normy. Jeśli jednak patrzymy na to słowo w Starym Testamencie to okazuje się, że to, co jest tłumaczone jako sprawiedliwość, to jest tak naprawdę lojalność wobec drugiego człowieka, solidarność z drugim człowiekiem i pomoc drugiemu człowiekowi. Zatem z tej normy, mniej lub bardziej subiektywnego poczucia sprawiedliwości, przechodzimy na relację co ja mogę zrobić dla drugiego człowieka. Nawet na podstawie takiej elementarnej pojęciowości okazuje się, że te słowa niosą już inne znaczenie, a ponieważ ten swiat wyobrażeń autorów tekstów i nasza terminologia różnią się, musimy się zastanowić czy jesteśmy w stanie to sobie jakoś w głowie poukładać.

Kiedy będziemy mówili o orientacji seksualnej, tożsamości gendrowej- to przecież takie terminy nie istaniały. Nigdzie w Starym Testamencie ich nie znajdziemy i będziemy się zastanawiać, czy teksty o tym mówią. Słowo homoseksualność, biseksualność- nie istniały takie pojęcia i nie dało się tego powiedzieć, bo nie było nawet takich słów. Jeśli więc będziemy stosowali nasze współczesne kategorie do tekstu biblijnego to pamiętajmy- będziemy posługiwać się pojęciami i koncepcjami, które nie istniały w danych czasach i zastanowimy się na ile używając naszego współczesnego języka, naszych wyobrażeń, jesteśmy w stanie odczytywać te teksty. Siłą rzeczy będziemy mieć co najwyżej jakieś impulsy w Bibli – mamy opisany ten świat tak, jak sobie ówcześni ludzie wyobrażali, ale to nie odpowiada temu, jak my postrzegamy świat, więc mamy do czynienia z wyrywkowością, będziemy mieli takie punkty, które gdzieś znajdziemy i będziemy się próbowali nad nimi zastanowić. Pozytywne i negatywne. Będziemy mieli do czynienia z wielością perspektyw – ja odczytuje ten tekst tak, ktoś inny tak, na ile jest to usprawiedliwione.
Wiedząc, że jesteśmy podmiotami interpretującymi i wnosimy nasz świat do tej interpretacji musimy zastanowić się, czy jest możiwość obejrzenia tego fenomenu z różnych stron i nauczenia się czegoś z tego.
Spróbujemy spojrzeć na możliwe i niemożliwe interpretacje tekstu biblijnego. Musimy się nastawić na to, że wiele różnych interpretacji tekstu biblijnego jest możliwe, bo to zależy w jakim tle będziemy te teksty odczytywać. Świat się zmienia, więc czytanie tekstów musi się zmienić. To, że mamy do czynienia z taką kumulatywną literaturą wynika z tego, że się pojmowanie świata zmieniało i kolejni autorzy to odnotowywali i zapisywali w tych tekstach. My co prawda nie tworzymy przez dopisywanie czegoś do tekstów, my tworzymy komentarze, ale w zasadzie w procesach myślowych jesteśmy bardzo podobni. Każdy z nas, każde pokolenie, musi ze sobą wnieść coś nowego do tej interpretacji. Interpretacja jest w zasadzie otwarta, ale moim zdaniem pewne interpretacje będziemy mogli falsyfikować, wykazać, że pewne założenia interpretacyjne są błędne. Więc choć mamy możliwość bardzo szerokiego interpretowania i spojrzenia z wielu perspektyw, to czasami pewne interpretacje będzie można zfalsyfikować i taki przykład również znajdziemy.

Jeżeli będziemy patrzyli na różne kwestie, jak skłonności seksualne, tożsamości genderowe, wszelkie pytania etyczne, moralne- co jest rozstrzygające dla nas, chrześcijan? Po to sięgamy do Biblii i będziemy tych odpowedzi, impulsów szukali- z jednej strony dlatego, że może nas spotykac krytyka przez tych, którzy czytają Bibliję i używają jej żeby uderzyć w drugiego człowieka, co było zaprezentowane na dzisiejszym filmie. Ale w tych pytaniach będziemy szukać pozytywnego nastawienia co jest tą wartością rozstrzygającą. Jak z tych tekstów, z wielości perspektyw , wielości możliwych interpretacji, możemy jakieś nasze oceny sytuacji zbudować.

Są pewne teksty w Biblii, które mają bardzo zasadnicze sformuowanie, są też na przyykład opowiadania, które czytamy troszkę jak nasze dzisiejsze narracje- ale są też bardzo zasadnicze sformuowania i je spróbujemy zaraz wskazać. Są teksty, które będą postulowały jakieś określone zasady i powtarzające to, co ma być najważniejsze. I w przypadku pytań etycznych czy moralnych tutaj moglibyśmy się posłużyć takim hasłem „podwójne przykazanie miłości”. Ono wielokrotnie zostało sformuowane w Bibli, w Nowym Testamencie i sformuowane jako pewna ogólnie obowiązująca zasada. W kilku Ewangeliach- tutaj wypisałem tekst z Marka, z 12go rozdziału, ale w pozostałych Ewangeliach znajdują się pararelne teksty- Jezus na pytanie o najważniejsze przykazanie odpowiada, że są dwa. «Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz jest jedynym Panem. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.” I tutaj, żeby nie było żadnej wątpliowści, zostało dodane: „Nie ma innego przykazania większego od tych”. To na jakie pytanie Jezus odpowiada i w jaki sposób swoją odpowiedź formułuje, jeszcze podkreslając na zakończenie, że nie ma innego przykazania większego od tych, wyznacza zadsadniczą regułę podejścia do życia i do drugiego człowieka. Mówimy o podwójnych przykazaniu, bo miłość Boga i miłość bliżniego przy odczytywaniu tekstów są elementarną zasadą hermeneutyczną odczytywania tekstów biblijnych dzisiaj. Będziemy się do tego odwoływali, bo będzie to ostatecznym kryterium weryfikującym czy błądzimy, czy nie.
Tą samą zasadę potem kilkukrotnie apostoł Paweł formułuje, na przykład w Liście do Galacjan – całe Prawo (albo Zakon, Prawo Starego Testamentu, Biblji hebrajskiej, Tora) -wypełnia się w tym jednym nakazie: będziesz miłował bliżniego swego jak siebie samego. Te wszystkie regulacje, które spotykamy w Starym Testamencie, a które dotyczą przecież przede wszystkim relacji w jaki sposób ludzie mają ze sobą postępować, analogicznie do tego, co było w słowach Jezusa, zostaną wypełnione, jeśli będziesz miłował bliżniego swego jak siebie samego. To kumuluje całe prawo w sobie, sprowadza się do tego jednego punktu, zasadniczego kryterium.
W Liście do Rzymian, który jest jednym z najpóźniejszych listów apostoła Pawła, gdzie zbiera niejako, rekapituluje swoją naukę, w zasadzie powtarza podobną sprawę : Nie bądźcie nikomu nic innego winni poza wzajemną miłością. Kto miłuje bliźniego, prawo wypełnił. Czyli te wszystkie zasady, o których mówi między innymi Stary, ale moglibyśmy dodać Nowy Testament, zostaną wypełnione w tym przykazaniu miłości bliżniego..
Jeżeli dwołamy się do filmu, który widzieliśmy wcześniej, widać, że mama Bobby`ego parę tesktów starotestamentowych przeczytała, ale tych tekstów chyba nie doczytała, jeżeli mogę sobie pozwolić na taką krytykę, bo musiała by inaczej jednak spojrzeć na te dwa teksty z Księgi Kapłańskiej, które w tym filmie są przywoływane, zresztą o których też dzisiaj będziemy rozmawiać.

Mamy rozwinięcie, że przykazania bowiem- nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj i wszystkie inne w tym słowie się streszczają: miłuj bliżniego swego jak siebie samego. I żeby nie było wątpliwości: miłość bliżniemu złego nie wyrządza, wypełnieniem więc prawa jest miłość. Na tym ostatnim zdaniu dlatego mi zależało, że nie wiem z jakich kręgów kościelnych lub niekościelnych jesteście, ale często- ja to w dyskusjach słyszałem- ważniejsze jest zbawienie, więc tą miłość realizuję przez twoje zbawienie i miłość do Boga. Próbuje się czasem to rozgrywać- miłość do Boga a miłość do drugiego człowieka, że ważniejsza jest miłość do Boga. Jeżeli jednak stawiamy w sprzeczności te dwie wartości, to jesteśmy w piramidalnym błędzie bo i Jezus, i Paweł mówią, że to się musi zbiec w jednym punkcie. Jeśli rogrywamy jedno przeciw drugiemu, to albo miłości do Boga, albo miłości do bliżniego nie rozumiemy- musi się to spotkać w jednym punkcie. Całe prawo sprowadza się do miłości drugiego człowieka i ta miłość – zasadę apostoł Paweł sformuował bardzo jasno- nie może wyrządzić drugiemu krzywdy. Jeżeli więc ktoś mówi „ ja to robię z miłości do ciebie, dla twojego zbawienia”, ale w ten sposób ci wyrzadzę krzywdę de facto- psychiczną czy jakąkolwiek inną- to znaczy, że nic z tego nie rozumie.
Miłość nie może wyrządzać drugiemu człowiekowi krzywdy, jakkolwiek by się na pierwszy rzut okaz wydawało to oczywiste- wystarczy jednak spojrzeć na ten film i to przestanie być oczywiste w pewnych kontekstach. I to będzie ta nasza podstawowa zasada, którą będziemy musieli się posługiwać.
Zobaczmy też, że to nie jest nic nowego- w Bibli już dawno tak samo czyniono i odnotowano kilka razy, że regulacje, przepisy, zasady, trzeba dostosowywać do zmieniających się czasów. Tutaj wybrałem przykład z Dziejów Apostolskich: kiedy apostoł Paweł poszedł do pogan, bardzo skrótowo mówiąc, poganie nawracali się na chrześcijaństwo, więc mieliśmy chrześcijan, którzy mieli korzenie żydowskie, chrześcijan, którzy mieli korzenie pogańskie i powstał jeden zasadniczy problem- a co z obrzezaniem? Albo z innymi regułami? Co my wtedy zrobimy? Apostołowie mieli się w Jerozolimie zebrać, to jest umownie nazywane Synodem Jerozolimskim (oczywiście takie pojęcie nie pada w Dziejach Apostolskich) i zastanawiano się, co zrobić. Jakie reguły muszą obowiązywać nową społeczność? I proszę zobaczyć w jaki sposób wybrali to, co ma obowiązywać, jak uznali, że raszta już pogan-chrześcijan obowiązywać nie musi.

Powstrzymujcie się od ofiar składanych bożkom, od krwi i od tego, co uduszone. Tak naprawdę chodzi o jedną rzecz-w starożytnym świecie mięso jadano tylko w ramach uroczystości kultowych, to znaczy składano zwierzę w ofierze, część była spalana na ołtarzu, część przypadała kapłanom, część biesiadnikom. To nie tak, że do sklepu można było pójść po jedzenie- po pierwsze mięsa było bardzo niewiele i moim zdaniem przy tych wszystkich opisach składania ofiar, czasami drastycznych, to, że zwierze było zabijane w ramach uroczystości kultowych też świadczyło o pewnym szacunku wobec życia, nawet gdybyśmy dzisiaj uważali to za bardzo dziwny sposób wyrażania. Dostęp do mięsa był tylko tego składanego w ofierze- jeżeli była świątynia w Jerozolimie, to można było korzystać z mięsa składanego na tych właściwych ofiarach z punktu widzenia wyznawców judaizmu, ale w diasporze mieli w zasadzie do czynienia przede wszystkim z mięsem ofiarnym. Od krwi- czyli z niewłaściwie zarżniętego zwierzęcia, albo z tego uduszonego, czyli inaczej mówiąc z krwi. Te trzy z czterech zasad, które zostały tu wymienione, sprowadzają się do przepisów dietetycznych i jeszcze jest słowo „nierząd”, pornea grecka, która jest dyskusyjna- co to słowo miało znaczyć. Najczęściej wiąże się je z etyką seksualną, ale to samo słowo w Starym Testamencie najczęściej zostawało użyte jako metafora dla uczestnictwa w bałwochwalczych kulatch. Więc tak naprawdę wydaje się, że z tych wszystkich nakazów, przepisów, gdzie zwłaszcza obrzezanie odgrywało taką rolę – apostołowie powiedzieli w pewnym momencie: okej, dla nas to nie ma już takiego znaczenia, wykluczamy to, co jest związane z czczeniem innych Bogów. Ale reszta- przystępując do wiary w Jezusa macie drogę otwartą. Więc tą interpretację, reinterpretację zasad zawsze stosowano. Czasem się mówi: no bo teraz taki relatywizm istnieje, bo odrzucamy, bo wygodniej, bo usłyszeliśmy co tam inni mówią …Po pierwsze tak, jak mówiliśmy o interpretacji- nie da się inaczej, a po drugie- zawsze tak czyniliśmy. Musieliśmy dokonywać wyboru interpretacji tego, co miało się za tymi wcześniejszymi przepisami kryć i te podwójne przykazania o miłości bliźniego są też niczym innym jak pokazaniem- okej, macie kryterium w jaki sposób będziecie tej selekcji, tej interpretacji tych przykazań, tych zasad, dokonywać.

I ta zasada dostosowywania do potrzeb drugiego człowieka wielokrotnie znalazła w Nowym Testamencie wyraz.
Historia o miłosiernym samarytaninie- biorąc pod uwagę ówczesne przepisy żydowskie kapłan nie mógł pochylić się nad osobą, która wyglądała na nieżywą, bo miałby kontakt ze zwłokami człowieka co by go czyniło nieczystym i wykluczało z uczestnictwa w kulcie, więc z punktu widzenia zasad on się nie mógł pochylić nad tym człowiekiem. Ale Jezus mówi: nie, nie, bo tu chodzi o dobro drugiego człowieka. To samarytanin się okazał tym prawdziwym bliźnim, a nie kapłan, który przestrzegał- jakby się wydawało-wszystkich przepisów.
Uczniowie, głodni, zrywają kłosy w szabat i je jedzą- w części nurtów ówczesnego przedrabinicznego judaizmu uchodziło to za złamanie szabatu, a Jezus też mówi : ale co jest ważniejsze, szabat czy człowiek? Jak człowiek jest głodny w szabat, to po prostu daje się człowiekowi jeść. Podobne odskarżenie pojawiało się, gdy Jezus uzdrawiał w szabat, bo to jest wykonywanie jakiejś pracy w szabat, a to było zakazane. Jeśli jednak chodzi o dobro drugiego człowieka, to ono ma pierwszeństwo- tylko z takiej perspektywy mogę ocenić zasady, czy wszelkie przykazania i tylko wtedy, biorąc pod uwagę to, co mówił apostoł Paweł, tak naprawdę je stosuję. Odmówienie pomocy pobitemu, praktycznie nieżywemu człowiekowi- to jest odmówienie realizacji tego przykazania, mimo że się wydaje, że w ten sposób realizujemy jakiekolwiek przepisy.
Na zakończenie- jeżeli będziemy mówili o tych zasadach, nakazach w Starym i Nowym Testamencie, uważam, że zawsze powinniśmy sobie zadać pytanie: dlaczego coś przyjmujemy i dlaczego coś odrzucamy dzisiaj. Nie powinniśmy postępować ani w jedną, ani w drugą stronę zbyt automatycznie, tylko zastanowić się dlaczego i powiedzieć sobie w jaki sposób to uzasadniamy. Po tym wstępie mam nadzieję, że nie ma wątpliwości, że to dobro drugiego człowieka, czyli realizacja przykazania miłości, będzie tą elementarną zasadą, żebyśmy się zastanowili co i jak interpretujemy, co i jak przestrzegamy.